Co nowego?


XX TAM Bacówka na Maciejowej w Gorcach dnia 14 czerwca 2014, 13.08
w kategorii Blog Tomka Jarmużewskiego
XX TAM Bacówka na Maciejowej w Gorcach
Przed nami czterodniowy weekend (19-22.06), a wraz z nim okazja na spotkanie z muzyką w górach. XX TAM Turystyczna Awangarda Muzyczna
w kategorii Blog Edwarda Stachury
Stachuriada w Grochowicach (2013) - fotorelacja
Poniżej krótka fotorelacja z grochowickiej Stachuriady. Co wyróżnia to wydarzenie od wielu innych letnich festiwali poetyckich w kraju?
w kategorii Blog Domu o Zielonych Progach
KONCERTY  Dom o Zielonych Progach - kwiecień 2013
Zapraszamy serdecznie na nasze kwietniowe koncerty: Śrem -18.04; Trouń -19.04; Legionowo -21.04; Warszawa -21.04. Więcej szczegółów na
GÓRY MOJE... dnia 26 marca 2013, 18.20
w kategorii Blog Wiesławy Kwinto-Koczan
GÓRY MOJE...
Góry moje.   Góry moje w majestacie swego prawa trwają. Po kamiennych schodach z wolna w niebo się wspinają   Góry d
SZCZĘŚLIWEGO POWROTU dnia 03 marca 2013, 13.25
w kategorii Blog Wiesławy Kwinto-Koczan
SZCZĘŚLIWEGO POWROTU
Szczęśliwego powrotu do słów zapomnianych, uleciałych dmuchawcem nad krajobrazy przejrzałe   Szczęśliwego powrotu do dom

Najnowsze komentarze

Archiwum aktualności

Jesteś tutaj:Aktualności»Canonades - książka godna polecenia!
poniedziałek, 15 kwietnia 2013 12:12

Canonades - książka godna polecenia!

 

canonadesCanoandes. Na podbój kanionu Colca i górskich rzek obu Ameryk

Andrzej Piętowski
Wydawnictwo Bezdroża 2013

Opis przebiegu wyprawy kajakowej bardziej przypomina książkę sensacyjną lub kryminał niż reportaż z ekspedycji wielbicieli kajakarstwa w egzotyczne rejony świata. Zwroty akcji, zmiany planów, rozmaite problemy, liczne przeszkody i kolejne zwycięstwa układają się w ciąg niesamowitych przygód, których nagromadzenie w okresie zaledwie trzydziestu miesięcy wydaje się graniczyć z fikcją literacką. A jednak to wydarzyło się naprawdę!

Polscy kajakarze po prawie trzech latach i po pokonaniu 100 tys. km dotarli do Argentyny. Udało im się spłynąć licznymi górskimi rzekami Ameryki Środkowej, Ekwadoru i Peru, w tym wieloma po raz pierwszy. Ich największym osiągnięciem stał się pierwszy spływ najgłębszym kanionem świata ? kanionem Colca w Peru. Wyczyn ten przeszedł do historii eksploracji najdzikszych i najmniej znanych zakątków świata i został wpisany do Księgi Rekordów Guinnessa.

Jeśli lubicie dobrą literaturę i opowieści z dalekich krajów albo po prostu chcecie poznać prawdziwą historię tej niesamowitej wyprawy, spisaną przez samych jej uczestników, powinniście sięgnąć po tę książkę. Nie przekonaliśmy Was...niech Canoandes przemówi sama za siebie! Od dzisiaj będziemy publikować fragmenty Canoandes, pierwszy fragment książki dostępny w dalszej części artykułu.


Meksyk
rozdział I

Kiedy pod koniec marca 1980 roku ponownie znaleźliśmy się w  Meksyku, niemal od razu ruszyliśmy na podbój rzek. Spłynęliśmy jako pierwsi Río Moctezuma i  Río Atoyac. Na początku kwietnia znaleźliśmy się na
niebezpiecznych wodach Río Santa Maria, która płynie korytem wydrążonym w aż pięciu niezwykle zróżnicowanych kanionach. Rzeka okazała się dla nas największym z  dotychczasowych wyzwań. W ciągu dziewięciu dni pokonaliśmy 170 kilometrów, zaliczając dwadzieścia jeden przenosek w miejscach, które okazały się niespływalne. Do tego straciliśmy cały zapas żywności podczas wywrotki pontonu i przez kilka kolejnych dni żywiliśmy się
wyłącznie złapanymi przez siebie rybami. Przeszliśmy prawdziwy test sprawności, cierpliwości i pokory wobec natury.

Pełni wiary w  swoje możliwości i  z  głowami przepełnionymi planami o zdobywaniu kolejnych rzek wróciliśmy do Ciudad de  México. I  tu nasz entuzjazm gwałtownie zgasł. W  polskiej ambasadzie czekała na nas wiadomość, która nadeszła z Almaturu. Właściwie nie tyle wiadomość, co kategoryczne wezwanie do natychmiastowego zakończenia wyprawy i  powrotu do Polski. Czyżby nasz sen o Argentynie i nieprzepłyniętych rzekach w Andach miał się nie ziścić? Tyle przygotowań, tyle pokonanych przeszkód, tyle pracy włożonej w organizację wyprawy i wszystko miało pójść na marne? Trudno było się pogodzić z taką myślą.
Nakaz Almaturu wywołał burzliwą dyskusję w  naszej niewielkiej grupie. Podzieliliśmy się na dwa obozy: tych, którzy chcieli się podporządkować i  wracać do Polski, oraz tych, którzy za wszelką cenę pragnęli kontynuować dalszą podróż. Sprawa miała się rozstrzygnąć na spotkaniu z  ambasadorem Józefem Klasą.

Kiedy usiedliśmy w bibliotece i zaczęliśmy rozmawiać z konsulem Stanisławem Ratajczakiem, z trudem zachowywaliśmy spokój. Ambasador był zajęty, dołączył do nas jednak nieco później. Obydwaj dyplomaci, bardzo nam przychylni, słuchali z  uwagą naszych argumentów. Marek Byliński, kierownik wyprawy, zaciekle bronił decyzji Almaturu, uważając, że jest odpowiedzialny za sprowadzenie wszystkich do kraju. Część grupy, sami kawalerowie (reszta miała już rodziny), czyli ja – Andrzej Piętowski, Piotr Chmieliński, Jurek Majcherczyk i  Jacek Bogucki, staraliśmy się przekonać wszystkich, że bez dotarcia do Ziemi Ognistej nie ma po co wracać do kraju. Zbyszek Bzdak, fotograf wyprawy, był niezdecydowany. Z  jednej strony czuł lojalność wobec kierownika, któremu podlegał, z  drugiej zaś miał uczucie niedosytu, w  końcu przyjechał tu, by zrobić niepowtarzalne zdjęcia niezwykłych miejsc. W pewnym momencie Marek poprosił o przerwę, aby załatwić coś na mieście, i wyszedł.

Zebraliśmy się ponownie późnym popołudniem. Czekaliśmy na Marka. Właściwie nic nowego nie mieliśmy sobie do powiedzenia.  Wszystkie argumenty zostały przedstawione, teraz musieliśmy tylko poczekać na decyzję ambasadora. W  końcu rozległ się ostry dźwięk dzwonka do drzwi. Wrócił Marek, gotując się z wściekłości. Wszedł do biblioteki i krzyknął:
– Kto zabrał pieniądze z konta wyprawy?!
– Ja zabezpieczyłem nasze wspólne pieniądze, abyśmy mogli skończyć wyprawę do Ziemi Ognistej – odpowiedziałem.

Tuż przed spotkaniem w  ambasadzie doszliśmy z  Piotrem do wniosku, że trzeba zabezpieczyć nasze wspólne zasoby finansowe. Po kryjomu wymknąłem się z naszego obozu i pojechałem do banku. Pieniądze zdeponowałem u  znajomych Polaków pracujących w  meksykańskim biurze Organizacji Narodów Zjednoczonych.

Przysłuchujący się nam ambasador był zbulwersowany. Chyba po raz pierwszy, odkąd go poznałem, podniósł głos. I  zawstydził nas wszystkich.
– To wy nosicie krzyżyki na szyjach, chodzicie do kościoła, a za chowujecie się jak... – tu głos mu się urwał – ...jak chuligani.
Ciszę, która zapadła po tych słowach, przerwał jego już spokojny głos:
– Panie Andrzeju, daję panu mojego kierowcę. Pojedzie pan natychmiast i przywiezie pieniądze. Ma pan na to czterdzieści
pięć minut. Pieniądze zdeponujemy w  sejfie ambasady. A  potem zaczniemy rozmawiać.
– Tak jest, panie ambasadorze – odparłem. Jego słowa zabrzmiały dla mnie tak, jakby nie wszystko było jeszcze stracone.
Wsiadłem do czekającego przez ambasadą auta i wraz z kierowcą popędziliśmy do znajomych, u których zostawiłem pieniądze
wyprawy.

Podczas mojej nieobecności obaj panowie – ambasador i konsul – naradzili się i  ustalili plan, który miał pogodzić naszą grupę. Po dostarczeniu przeze mnie pieniędzy i ich przeliczeniu ambasador oznajmił:
– Rozmawiałem z  niektórymi z  was oraz z  panem konsulem i doszliśmy do wniosku, że ci, którzy chcą, powinni kontynuować wyprawę. Pozostali wrócą do domu przy pierwszej nadarzającej się okazji. Samochód i sprzęt odeślemy do Almaturu najbliższym statkiem. Grupa kontynuująca wyprawę ma wybrać kierownika i ustalić, jaki sprzęt jest jej niezbędny. Nie chcemy więcej słyszeć o nieporozumieniach. Jesteście tutaj, aby wykonać założony pro gram. Pamiętajcie, że reprezentujecie Polskę, a  nie tylko siebie. Teraz czekam na wybór nowego kierownika wyprawy.

Po tych słowach wyszedł. Zrozumieliśmy, że nie czas na kłótnie i przepychanki. Po krótkiej dyskusji zostałem zgłoszony na  kierownika. Głosowanie było jednomyślne. Otrzymałem krótkie brawa i wyszliśmy z biblioteki.
Kolejny fragmenrt już wkrótce!

Kup Książkę na www.sklepwgorach.pl.

 

Ostatnio zmieniany poniedziałek, 15 kwietnia 2013 12:51

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone (*) są wypełnione.
W treści wiadomości możesz używać podstawowych znaczników HTML.


Partnerzy: