Blog
Łukasz Pompa

Łukasz Pompa

Email: Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć.

Contact Details

  • Country
    Poland

Social Profiles

Picasa

Poniżej krótka fotorelacja z grochowickiej Stachuriady.

Co wyróżnia to wydarzenie od wielu innych letnich festiwali poetyckich w kraju? - jest kilka rzeczy. Przede wszystkim osoba Edwarda Stachury, który jest obecny nie tylko w tekstach, ale też w miejscach (impreza odbywa się w okolicy, w której Stachura przebywał przynajmniej dwa razy w drugiej poł. lat 60., gdy zbierał materiały do książki Siekierezada i pracował na zrębie, wynajmując kwaterę u babci Oleńki w Grochowicach). Atmosfera wolności, swobody. Ogniska na polanie, które rozpalane są z przygotowanego przez organizatorów drewna (w drobniejsze gałęzie można też zaopatrywać się w pobliskim lesie). To tylko krótka charakterystyka tego, co można spotkać na grochowickiej polanie. Zapraszam do przejrzenia fotorelacji i pozostawienia linka do swoich zdjęć i relacji w komentarzu do tego wpisu.

Wkrótce pojawi się też szersza relacja na stronie internetowej Stachuriady.

Do Grochowic jak co roku w ub. weekend zjechali się fani Stachury. Jest to wieś znana z książki Siekierezada jako Bobrowice, w gminie Hopla (w rzeczywistości Kotla). Tutaj Stachura w latach 60. spędził parę zimowych tygodni, pracując na zrębie.

Za zgodą autorki zamieszczam poniżej krótką acz ciekawą relację, która odbyła się w ub. weekend.

- - -

Moja pierwsza Stachuriada trwała 5 dni. W czwartek byłam sama, pierwszą osobą która przyjechała na Stachuriadę.. Dzięki temu mogłam spokojnie zebrać myśli, poszwędać się po, jak to Włóczykij nazwał, Sławskich lasach, posłuchać mowy lasu, spotkać zwierzynę.
Drugiego dnia były warsztaty teatralno plastyczno muzyczne. Grałam drzewo. Rola życia.
Kiedy się ściemniło była projekcja filmu Siekierezada.. Dialogi filmu znam na pamięć, oglądałam go z ponad 10 razy, ale tym razem, w Grochowicach, miał jeszcze inny dla mnie wymiar. Wspaniałe było to, że lasy w filmie miały swoje przedłużenie z lasami rzeczywistymi, bowiem ekran był na ich tle. Miałam wrażenie jakby akcja działa się tu i teraz.
Potem ognisko na którym poznałam wspaniałe osoby, które stąd pozdrawiam, Krzyśka, Jarka, Romka, zamiłowani w twórczości Steda i z którymi spędziłam dalszą część Stachuriady. Podczas seansu nikt nie wspomniał że dokładnie miesiąc temu zmarł śmiercią samobójczą Edward Żentara, grający postać głównego bohatera.. Temat ten poruszyliśmy tylko między sobą z wyżej wspomnianymi wspaniałymi osobami. Rozmawialiśmy na temat tragedii losu ludzkiego, tragedii wrażliwych jednostek, jakimi były oba Edwardy. Tragedii, która prowadzi do załamania ich psychiki. Rozmowy trwały do wschodu słońca…
Nazajutrz wybraliśmy się do domu państwa Jankowskich. Są to raczej ostatni ludzie pamiętający Steda w Grochowicach. Mają 80 lat i mimo problemów zdrowotnych ciągle pracują w lesie. Babcia także. Właśnie wrócili. Mówią, że ludzie we wsi nazywają ich „leśnymi ludźmi”. Pan Jankowski w Siekierezadzie ma pseudonim Nikodem, pracowali wraz z Stedem. Byli bardzo gościnni i uśmiechnięci. Wydawałoby się, że takie odwiedziny od ponad 40 lat mogą ich już męczyć, a jednak odpowiadali na nasze pytania z serdecznością. Dowiedziałam się kilku rzeczy:

*Stachura pracował w lesie w Grochowicach tylko raz przez okres 1 miesiąca. Bodajże Chicku pisał że Siekierezada składa się z dwóch wyjazdów, co jest nieprawdą. Sted przyjechał oczywiście przed słynną wichurą. Państwo Jankowscy wówczas mieszkali po sąsiedzku z Babcią Oleńką. Sted nigdy więcej ich nie odwiedził, jednak nie zaprzeczają, że nigdy więcej nie pokazał się w Grochowicach – być może odwiedzał je sporadycznie, na krótki czas i go nie zauważyli, w co raczej trudno uwierzyć na wsi. Jednakże są pewni, że do roboty więcej nie przyjechał.

*Kobieta w powieści, która zraniła się mocno w nogę na zrębie to mama pani Jankowskiej. Sytuacja oczywiście faktycznie miała miejsce, Sted wtedy wychodził z siebie by jej pomóc.

*Nasz Stedzik był wyjątkowo kiepskim pracownikiem :) W lesie zdecydowanie więcej czasu spędzał na sporządzaniu notatek niż robocie. Pozostali odwalali całą robotę. Jednak był bardzo tam lubiany, mimo to leśni ludzie patrzyli na niego jak na dziwaka, ale komentarze zostawili dla siebie, nie okazując tego :) Leśniczy Majdański jedynie wiedział, iż jest to poeta i fakt ten zataił przed pozostałymi.

*Pan Jankowski był bardzo oburzony tym, że Sted pozmieniał wiele faktów (już nie pamiętam jak w książce jest ale w filmie chatka babci Oleńki znajduje się w środku lasu; wyjazd rzekomo po słynnej wichurze itp.)

*Na koniec babcia – pani Jankowska – westchnęła rozmarzonym głosem „ach, jakiż on był przystojny…”

Po drodze oglądaliśmy z ulicy domek Babci Oleńki w którym mieszkał. Jak wróciłam do namiotu zauważyłam, że ktoś rozbija się metr ode mnie – był to Samotny Włóczykij :) Nasza ekipa liczyła już więc 5 osób. Niestety mieliśmy wrażenie, jakby poza tą piątką na Stachuriadzie nie było więcej osób zainteresowanych tematyką Edwarda Stachury i jego twórczością. Ludzie poprzyjeżdżali z sąsiednich miejscowości, często całymi rodzinami, na koncerty, warsztaty, lub po prostu rozpalić ognisko. Wybraliśmy się zobaczyć leśniczówkę, w której rezydował leśniczy Bogdański..
Wieczorem był spektakl aktora – Piotra Machalicy, który recytował i śpiewał wiersze naszego Steda z muzyką Jerzego Satanowskiego. Przed północą był niesamowity koncert szamanki – Renaty Przemyk. Po nim wraz z Włóczykijem wybrałam się na wędrówkę po Grochowickich lasach w zupełnych ciemnościach. Później dołączyłam do ogniska, przy którym śpiewano wyłącznie piosenki Jacka Kaczmarskiego. Znów do rana…
Na nadzielę niby był zaplanowany jakiś program, jednak można śmiało powiedzieć, że nic się nie działo a ludzie wyjechali. Po południu na polanie była nas już tylko trójka. Wróciliśmy w południe w poniedziałek. Przemierzyliśmy tzw. „szlak Stachury”…
Mimo, iż miało się wrażenie, że impreza mija się z celem, był to dla mnie niesamowity czas pełen magii. Swój swojego zawsze odnajdzie i dodam nieskromnie, że podtrzymaliśmy klimat Stachuriady…

Jimi_

(forum Stachuriady)

Zdjęcie pochodzi ze strony gminy Kotla (kotla.pl).

środa, 29 czerwca 2011 14:10

Zaproszenie na Ospę 2011

7/8/9 lipca - OTWARTA SCENA PIOSENKI AUTORSKIEJ

To już V OSPA :) i z tej okazji zaczynamy już w piątek wieczorem - akustycznie i mniej oficjalnie przy ognisku. W sobotę tradycyjnie rozbijamy scenę. Miejsc w pokojach niestety już brak, ale zostaje podłoga (mała), dlatego najlepiej przyjechać z namiotem.

Czekamy :)

poniedziałek, 04 kwietnia 2011 23:17

Dzisiaj są moje urodziny

W jakich okolicznościach postawała ta piosenka? - Czy wieża hangaru dla szybowców jest rzeczywistym obiektem, czy poetycką przenośnią, jak przekonani są niektórzy? Tropem przy próbie odpowiedzi na te pytania jest pewien filmowy epizod w bigrafii Stachury.

W dzienniku pod datą 6 X 1971 poeta zapisał:

Jeżów Sudecki. Hotel Aeroklubu. Pokój 12. Ekipa filmowa. Rano na górę, gdzie kręcą.


Stachura przyjechał do Jeżowa Sudeckiego w Karkonoszach (Góry Kaczawskie, koło Jeleniej Góry), żeby spotkać się z reżyserem, Witoldem Leszczyńskim, w sprawie scenariusza do Siekierezady, który właśnie kończył pisać. Reżyser kręcił tutaj film, Rewizja osobista, w którym zresztą Stachura - przy okazji - zagrał krótki epizod (można go znaleźć na youtube.pl). Jest to dziś jedyne kolorowe nagranie wideo poety. Ostatecznie film był nieudany (w 1973  obaj reżyserzy - W.Leszczyński i Andrzej Kostenko - otrzymali za niego nagrodę: "Skisłe Grono", dla najgorszego filmu). Z kolei scenariusz do Siekierezady, napisany przez Stachurę, okazał się ostatecznie nie do zaakceptowania. Był zbyt "niefilmowy". Kiedy W.Leszczyński w 1985 nakręcił w końcu film na motywach Siekierezady, był to już inny scenariusz.

Nie uprzedzajmy jednak faktów.

Stachura przybył do Jeżowa i - wszystko wskazuje na to - mieszkał w hotelu wraz z  ekipą filmową. Później przeniósł się "na górę", gdzie obok hangaru zorganizowano plan filmowy. Był to teren jeżowskiego ośrodka sportu szybowcowego, na grzbiecie góry Szybownik stały 3 hangary. Jeden z nich zaadaptowano na punkt kontroli celnej, wokół którego toczy się cała fabuła filmu. Obok hangaru stała 2-piętrowa wieża.

12 X Stachura zapisał w swoim dzienniku:

Jutro moje imieniny [...]
Wieczór. Siedzę w pokoiku na szczycie wieży hangaru dla szybowców, na szczycie góry Szybownik. 561 m nad poziomem morza. Cicho. Muchy tylko brzęczą nieliczne, pozostałe. Bo całe chmary wytłukłem. Jutrro niestety nie będę mógł być sam. Spotkanie w szkole, około południa, potem scenka w filmie. Mają ją kręcić jutro właśnie. Ale po południu będzie już po wszystkim i wrócę tu na górę, kiedy oni zjadą. Jutro jakieś pieniądze mają. Rozliczenie kosztów podróży. 20-ta wieczór - jeszcze nie paliłem, za karę, chociaż cholernie mi się chciało. Teraz będę pisał scenariusz i zapalę sobie. Może palić dopiero wieczorem? Może w ogóle przestać palić? Nie pić, nie palić. Pracować. [...]

A już po północy wiersz z życzeniami z okazji własnych imienin.

Dzisiaj są twoje imieniny, które obchodzisz bez rodziny
Z dala od ludzkich osiedli, blisko świętych manowców
W pokoiku na szczycie wieży hangaru dla szybowców
Życzę ci dużo zdrowia i sił, których, wiem, bardzo potrzebujesz
Wiem, bo też, jak bardzo sił swoich nigdy nie żałujesz
Życzę ci, byś zapomniał to, o czym chcesz zapomnieć
I byś pamiętał to, o czym chcesz pamiętać
O wyrytym pod lewą stopą napisie, że chociażby wspomnę,
"Nie daj się pognębić"
Życzę ci, byś poradził sobie wreszcie
Z krwawym twoim sercem na obydwu dłoniach
I z szaleństwa [palcem] na cieniutkich skroniach
W obliczu tego nie mówię o reszcie
Sprawy drobne - modne i niemodne - drobne.
I jeszcze ci powiem jedno
Któregoś dnia, gdy już całkiem razem
Odwiedzić pojedziemy na przykład miasto Chełmno.

Wkrótce potem Stachura otrzymał wiadomość z Warszawy Był tel., że mam się zgłosić w Związku. Komisja Zagraniczna. Opuścił Jeżów, odwieziony na dworzec fiatem, "grającym" w filmie. Wkrótce potem udał się w kolejną podróż zagraniczą: Damaszek-Bejrut-Rzym-Praga.

Hangar - spłonął w 1982. Nieco wcześniej, w 80. został zajęty przez KWMO i służył jako magazyn towaru przejętego od przemytników. W internecie można znaleźć informacje, że gospodarze magazynu opróżniali go regularnie. Pożar zatarł skutecznie ślady.

Pożar strawił także wieżę, została jednak (w odróżnieniu od hangaru) odbudowana. Stan wieży z czasu, kiedy przemieszkiwał w niej Stachura, można obejrzeć na fotosach z filmu Rewizja osobista, na stronie Filmoteki Narodowej: http://fototeka.fn.org.pl/public/images/mini/1-F-1807-22_x600.jpg.

http://fototeka.fn.org.pl/public/images/mini/1-F-1807-22_x600.jpg
poniedziałek, 14 lutego 2011 15:02

Hej! Witek i ja!

zwitkiemPrzez biografię E. Stachury przewinęło się wielu poetów. Jednym z nich jest Witek, znany z Piosenki dla Potęgowej, poematu Po ogrodzie niech hula szarańcza, jest też bohaterem pierwszej powieści Stachury: Cała Jaskrawość, opisującej kilka dni z życia Witka i Edmunda Szeruckiego.

Zmarły śmiercią naturalną przed dwoma laty. Bardzo sympatyczny i otwarty człowiek. Jako poeta znany przede wszystkim lokalnie, w Poznaniu - tam mieszkał przy ul. Ostrobramskiej. Urodził się nieopodal, w Mosinie, małym miasteczku pośród lasów i jezior, kilka km na południe od Poznania.

Okoliczności, w jakich poznał Stachurę, wspomina podczas spotkania z uczniami XXV LO w Poznaniu w 2002 roku:

"Wobec Stachury mam dług, bo ten człowiek mnie usynowił. Byłem w Warszawie, błąkałem się po ulicach i on mnie usynowił. Pamiętam, sześćdziesiąty pierwszy rok, Festiwal Poezji w Poznaniu. Byłem w restauracji pijany i on tam siedział z jakimś poetą. Po bójce był i potem się okazało, że ja mu "wpadłem w oko". [...]. W Warszawie okazało się, że wpadłem mu w oko i zaprosił mnie do siebie (oczywiście nie miałem gdzie mieszkać). U niego w pokoju pisałem i przedstawiłem mu to. Stachura to wziął i mówi, że z tego coś będzie, tylko muszę poprawić. Potem dał mi 10 zł. i pojechałem do Wilanówka - tam studiowałem. Po jakimś czasie, kiedy znów byłem w Warszawie, kazał mi przyjść do Związku Literatów. Tam oczywiście dziko się zachowywałem, bo byłem nieokrzesany, byłem chłopak z prowincji. On mówi: "Zachowuj się spokojnie, bo tutaj są ludzie kultury" i tak dalej, no ale ja miałem swoje tęsknoty, swoje zamiary, i nie pasowało mi - pojechałem do domu. Po jakimś czasie napisałem list i Stachura mi odpisał żebym przyjechał do Warszawy. "

Korespondencja między nim a Stachurą utrzymana jest w bardzo przyjacielskim tonie. Stachura prosi Witka o to, by mu posyłał swoje wiersze, on je będzie "przepychał" w różnych czasopismach. Prosi też, by pisał wyraźnie. Straszny charakter pisma Witka przeszedł do legendy. Nawet kropki przy literach stawiane są w sposób przypadkowy. Z listu Stachury do Witka, Warszawa 6.IX.1965 "Kochany Witku, właśnie miałem Ci odpisać, kiedy przyszły Twoje ostatnie wiersze - nareszcie tak przepisane, że mogę je odczytać. Z całej kupy Twoich wierszy, które mam u siebie, są to jedyne teksty coś warte, bo czytelne. Reszta jest dla mnie nic niewarta, bo cóż z tego, że są to może piękne teksty, jeśli są nieczytelne? Taki byłem zły na Ciebie, że nie masz pojęcia."

witekrozanski

Witek opublikował przeszło 20 tomików wierszy. Pierwszy z nich w formie broszury w 1968 roku (Wiersze o nauce nawigacji między kamieniami) - dokładnie 10 lat po swoim debiucie na łamach "Głosu Wielkopolskiego", gdzie debiutował wierszem Bohema w roku 1958 (wiele źródeł błędnie podaje późniejsze daty). Od 1967 żył wyłącznie z poezji. Bardzo biednie. We wrześniu 2003 wskutek choroby stracił głos. Zachował pogodę ducha i dalej pisał wiersze. Cieszył się bliskością i przyjaźnią wielu ludzi, w tym żony.

Ostatnim tomikiem jego wierszy był zbiór Posrebrzane pola słów, wydany wspólnie z młodym poetą, Krzysztofem Wiśniewskim. Pierwsze wydanie powstało w nakładzie 28 egzemplarzy w 2001 roku. Był to tomik, którego publikacja miała związek z decyzją Witka o zaprzestaniu twórczości poetyckiej ze względu na trudności z wydawcami. Decyzją Witka było dodanie na końcu kilku wierszy Krzysztofa, który był pomysłodawcą i autorem tego tomiku. Historię jego powstania można przeczytać na stronie Krzysztofa Wiśniewskiego w tym miejscu.

piątek, 07 stycznia 2011 21:09

Dzienniki wydane

okladka_dzienniki1Ostatnie lata obrodziły w publikacje tekstów Stachury, które nie były jeszcze szerzej wydane. Był to zbiór młodzieńczych opowiadań i dwa tomy listów. A od 2 miesięcy możemy cieszyć się długo oczekiwanym przez miłośników tego poety zbiorem zapisków z brulionów Stachury.
CDN
środa, 15 września 2010 11:33

Edward Stachura z muzyką Sylwka Szwedy

Może okładka nie wygląda zbyt atrakcyjnie, ale po tę płytę naprawdę warto sięgnąć.
"Edward Stachura z muzyką Sylwka Szwedy" - pod takim tytułem Sylwek Szweda na nowej edycji swojej autorskiej strony www zamieścił piosenki do słów E. Stachury, stworzone przed 1993 włącznie. Zbiorek został opatrzony taką oto intrygującą okładką. 15 utworów w formacie mp3 można pobrać tutaj - http://www.sylwek.efbud.com.pl/www/php/listmedia.php?category=folder&param=10&numbers=on&sort=track.
sobota, 11 września 2010 22:52

Jesień ze Stachurą na Kujawach

Druga połowa września to cykl imprez związanych ze Stachurą w Bydgoszczy. Organizatorem jest Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna im. dr. Witolda Bełzy - biblioteka otrzymała na ten cel dotację z Ministerstwa Kultury.

Impreza nazywa się Edward Stachura - wzrusza, porusza, inspiruje i jest II częścią cyklu Spotkania z literaturą niepokorną.

Program wygląda imponująco - rozłożony jest na kilka tygodni - imprezy będą się odbywać w środy 15.09., 22.09. i 29.09. - i w czwartek 30.09. Środek tygodnia, na szczęście dla studentów to jeszcze wakacje :-)

Program jest dostępny na głównej stronie Stachuriady (stachuriada.pl).

Po zakończeniu ostatniego dnia bydgoskich imprez w czwartek, warto wybrać się do oddalonego o 70 km Aleksandrowa Kujawskiego, gdzie już dzień później - 1 października - rozpoczyna się Biała Lokomotywa - czyli doroczne jesienne spotkania na progu domu rodzinnego Edwarda Stachury w Łazieńcu (dziś Łazieniec jest dzielnicą Aleksandrowa Kuj.).

Program Białej Lokomotywy również w najbliższym czasie powinien pojawić się na stronie Stachuriady, warto tymczasem zajrzeć na bialalokomotywa.pl.

Zdjęcie pochodzi z czasopisma Waria i Mazury wydanie z 30.04.1983 - E. Stachura w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Iławie. Fot. Czesław Wasiłowski
piątek, 03 września 2010 21:32

Dzienniki Stachury na jesienne wieczory

źródło StachuriadaOstatnio w prasie pojawiły się informacje o zapowiadanej na jesień publikacji dzienników Stachury, które mają ukazać się w wydawnictwie Iskry. Choć wiele wskazuje na to, że Stachura swoje zapiski prowadził przygotowany na to, że zostaną kiedyś opublikowane, do tej pory nie ukazała się w druku poświęcona im książka (nie licząc 3tyś. facsymile z 1987 i fragmentów w 5. tomie Poezji i prozy).

Przyczyn jest kilka, raz że zapiski są niejednolite. Nieraz prowdzone w różnych językach, fragmenty o walorach literackich przenikają się z notatkami w bieżących sprawach. Część zapisków ma też charakter zbyt osobisty. Zeszyty poprzetykane są różnymi wycinkami, kartkami, rysunkami.

O zapiskach, zwanych zeszytach podróżnych miłośnicy Stachury mogli słyszeć nieraz. We fragmentach zapisków Stachury opublikowanych w 1982 w 5. tomie Poezji i prozy pod zbiorczym tytułem Miłość czyli życie, śmierć i zmartwychwstanie Michała Kątnego zaśpiewana, wypłakana i w niebo wzięta przez edwarda stachurę znaleźć można taki fragment.

- Napiszę jeszcze tylko jedną książkę. Potem już nigdy więcej nie będe pisać. Ale tę jeszcze napiszę. Chcę napisać.
- Chcesz napisać?
- Tak, chcę. Ona jest prawie gotowa. Mam może dziesięć zeszytów zapisków i notatek. Tylko usiąść i przepisywać. To będzie niezwykła książka. Nic się nie dzieje. Żadnej akcji. Fabula rasa. Bohater idzie drogą i głośno ze sobą rozmawia. Są całe białe miejsca pomiędzy partiami jego monologu, ćmierć stronicy, pół, niekiedy cała stronica, niekiedy półtorej, bo nie mówi do siebie bez przerwy, tylko co jakiś czas, a raczej co jakąś przestrzeń, którą pokonuje. W pewnym miejscu nawet mówi o tym, tak mówi: "Tak sobie idę drogą i głośno ze sobą rozmawiam. A gdybym tak napisał taką książkę o tym, jak sobie idę droga i głośno ze sobą rozmawiam. To byłaby taka książka, w której by było dużo światła, dużo białego, dużo białych miejsc pomiędzy poszczególnymi partiami mojego do siebie mówienia, bo przecież nie mówię bez przerwy, to znaczy co krok, tylko co ileś tam kroków, co ileś tam metrów, co 20, co 50, co 100, a niekiedy co kilkaset metrów. I te odstępy to by były w książce te białe miejsca pomiędzy stronami. Ewentualny czytelnik takiej książki mógłby w tych miejscach pisać swoje uwagi, swoje myśli [...]" Więc to wszystko, co tu mówię, powiedziałby w tej książce narrator, byłaby to jedna z partii tej książki, jeden z jego do siebie monologów.


Notatki do tej nienapisanej książki powstawały od 1966 roku, kryją się w dziennikach Stachury, obok wielu wielu innych zapisków. Pierwszy tom dzienników już w październiku. Będzie obejmował wybór z okresu 1956-1973.

źródło zdjęcia: Stachuriada.pl
http://www.iskry.com.pl/index.php?id_ksiazki=306
środa, 07 lipca 2010 11:23

Apolinary POlek

Skład zespołu:
- Apolinary POlek
Dyskografia:
- *** (2009)
MP3
Ballada o tym, że nie giniemy
Dom na przełęczy
Forever young
I znowu odjeżdżam
Kołysanka dla Nieznajowej

Bard, poeta i kompozytor w jednej osobie. Oprócz piosenek o górach oraz wędrowaniu artysta ma w swoim dorobku także liczne przekłady i interpretacje piosenek Leonarda Cohena czy Boba Dylana oraz utwory inspirowane amerykańskim folkiem i folk-rockiem. Jeśli sięgnąć głębiej ku korzeniom jego twórczości, napotkamy takie nazwiska jak Jacek Kaczmarski, czy Edward Stachura (filozoficznie, vide Cała jaskrawość tegoż autora).

POlek to laureat wielu nagród i wyróżnień, co nie powinno jednak zaćmić jego obrazu jako osoby, która zawsze trzyma się gdzieś na uboczu głównego nurtu. Jego twórczość bywa wymagająca dla słuchaczy, wyraża emocje, zabiera na chwilę do innego, pełnego refleksji świata.

Obecnie grywa sporadycznie i solo. Wcześniej na scenie towarzyszył mu wirtuoz gitary – Mateusz Tranda, a także multiinstrumentalista - Tomek Fojgt. W tym składzie można usłyszeć POlka na jego pierwszym albumie studyjnym.

Posłuchaj wywiadu, którego POlek udzielił w listopadzie 2009. Tematem wywiadu jest płyta ***.

 

Więcej o POlku i dźwiękach jego muzyki można poczytać na stronie: http://apolinary.pl/

Na zdjęciu Apolinary POlek z Mateuszem Trandą, koncert "W górach jest wszystko co kocham", Rzeszów 8 października 2008, fot. Ł. Pompa

Strona 1 z 2