Ważni Panowie...
24 lutego 2011 r.
Cieszę się, że ktoś odpowiedział na moje wynurzenia blogowe! Pozdrawiam Cię, "Wojtku", wybrałeś celne skojarzenie. Oczywiście, ten mój wierszyk nie musi się wcale odnosić do żadnych konkretnych osób i miejsca - ale do dziś, mimo że mieszkam tam gdzie mieszkam już 17 rok - mam niezbite wrażenie, że jeśli chodzi o proponowanie jakichś działań na niwie artystycznej , które wychodziłyby poza zakres "rocznych planów" pewnych panów - decydentów, to rzadko kiedy DA SIĘ COŚ ZROBIĆ. No bo: "jesteś spoza układów", nie wiesz kto komu i dlaczego jest coś dłużny, no i dlaczego "jest coś dłużny"? Brrr. Trochę się właśnie rozczarowałam, szukając pomocy sponsorskiej w produkcji płyty z piosenkami dla dzieci - bo w mojej miejscowości "nikt nie jest zainteresowany". No, a dzieci to tutaj niemało!....No i sporo dzieci muzykalnych!...Moje prace nad tym projektem potrwają zatem dłużej niż się spodziewałam. Rada jest tylko jedna: nie zrażać się i robić swoje, jak to zalecał niegdyś mistrz Młynarski...
Nawiasem mówiąc - sponsorzy to tacy ludzie, którzy najchętniej dają swoje logo do promowania działań komerycjnych, wspierają artystów już uznanych, bo przecież na nieznanego "nikt nie zwraca uwagi". Błędne koło, co?
Co ja na to?
zacytuję wierszyk z mojego autorskiego tomiku "Fastrygi",
pt. GRAM...
wypadam z gry...
nie wypada
nie grać...
więc
gram
o szczęścia gram
*
pozdrawiam! Ola