Listopad w naszym szarym mieście...
W naszym szarym mieście od wczesnego rana
drzewa się wspierają na kolumnach z mgły,
ziemia dyszy ciężko - już jej barwne włosy
zdusił i przysypał siwy jakiś dym....
Takie to listopadowe pejżaże... Dopiero co podziwiałam z okien pociągu jadącego do Lublina kolory złotej jesieni i już coś nowego (choć spodziewanego przecież) widać. Weekend spędziłam w gronie śpiewających turystów na Pałukach - najpierw koncertowałam z przyjaciółmi z Do Góry Dnem w Bydgoszczy na Barce MELODY (trochę bujało na tym kanale), a potem zwiedzaliśmy razem Wenecję (!), Biskupin, Żnin - a nawet fragmenty Gniezna. Śpiewanie pieśni patriotycznych w listopadowe Święto Niepodległości także nam się udało - okazuje się, że wszyscy doskonale i bez podpowiedzi znamy "Rozkwitąły pąki białych róż", "Przybyli ułani pod okienko", "My, Pierwsza Brygada" i inne "Serca w plecaku" - tradycji wielkopolskiej stało się zadość. Ciekawe, jak w innych regionach się świętuje? Nie mówię o zadymach w stolicy, bo to jakieś nakręcane przez niebezpiecznych ludzi i media okropieństwa, ale właśnie chodzi mi o pikniki rodzinne, jedzenie rogali marcińskich, uczestnictwo w akademiach, rekonstrukcjach wydarzeń historycznych i temu podobne... Pogoda wszak dopisała i było naprawdę spacerowo - idealnie!
Łapanie takiego oddechu od codziennego pośpiechu to DOBRA RZECZ, każdy lekarz Ci to potwierdzi! Moje "oddychanie" to także recitale autorskie- pojechałam wczoraj do pobliskiej biblioteki w Przygodzicach (sławne miejsce, bo tw Przygodzicach się chroni bociany i można co roku podglądać ich intymności w gnieździe dzięki kamerze, o którą dbają miejscowi ornitolodzy, a także tu się urodził przemiły basista, Romek Ziobro. To znaczy: nie w gnieździe bocianim, ale bardzo blisko tegoż!). Tu mogłam zaśpiewać i poczytać swoje wiersze dla bardzo uważnej publiczności (przesympatyczni licealiści i ich opiekunowie) - listopadowe wieczory w małych miejscowościach wcale nie są szare i smętne!
A już za chwilę będę się dotleniała śpiewając wraz z Justyną Wojtkowiak na VII Przeglądzie Kultury Studenckiej we Wroclawiu - dzięki uprzejmości Wojtka Szymańskiego i organizatorów tego wydarzenia. Program tegoroczny jest naprawdę ciekawy - szkoda że wszystkiego nie wysłucham, mam bowiem w Ostrowie pod opieką fragmenty 12 Ogólnopolskiego Festiwalu Teatrów Niezależnych (w tym samym terminie), no i - muszę być w swoim macierzystym miejscu pracy, by festiwal toczył się bez przeszkód. Kultura studencka to dla mnie dużo ciekawych wspomnień z lat 80. XX wieku, ale jakoś tak zawsze mi po drodze z rozmaitymi konfontacjami artystycznymi tych środwisk - uważam, ze dużo dobrego się dzieje nadal, że młodzi ludzie tej najnowszej epoki mają coś do powiedzenia i nie są to banialuki. Warto się przysłuchiwać i obserwować- wzbogacać siebie refleksjami innych.
No to do zobaczenia we Wrocławiu!
Pozdrawiam Cię - Ola