Bieszczadzki wieczór.
Nad Połoniną czerwonym winem,
zmierzch się zasmucił.
W rozwianych grzywach pasikoników,
wiatr cicho nuci.
Bukowe cienie schodzą w doliny,
pośpiesznym krokiem.
Tulą w ramionach szczebiot gniazd ptasich,
przed chłodnym mrokiem.
Gdzieś od ogniska, pachnącą dymem
melodię niesie po rośnych łąkach,
wieczór bieszczadzki,
by zniknąć w lesie.
A gdy już wszystko stanie się ciszą
w tę noc sierpniową,
snopami iskier wybuchnie niebo,
nad naszą głową.
Z tomiku "Nocne niebo śpiewa Aniołami"