Jesteś tutaj:Muzyka»Seta
Seta

piątek, 14 stycznia 2011 20:56

Seta

MP3:
Orawa

Jest rok 1976. Przy Uniwersytecie Wrocławskim aktywnie działa Klub Turystyczny SETA. Oficjalnie nazwa ta kryje w sobie następujący skrót: Studencka Elipsa Turystyczno-Artystyczna. Aby nadać większego znaczenia "artystycznemu" członowi nazwy, członkowie Klubu: Stanisław Gola, Stanisław Korzępa i Andrzej Mróz postanawiają stworzyć zespół muzyczny . Niewątpliwym zaczynem szlachetnego pomysłu staje się fakt wejścia w posiadanie gitary SUZUKI w kolorze czerwonym przez Stanisława Golę. Stan posiadania owej gitary trwa do dziś. W tym samym roku powstają pierwsze piosenki zespołu: "Pod Czantorią" i "Niziutkie niebo". SETA wygrywa Środowiskowy Przegląd Piosenki Turystycznej w "Pałacyku". Później zespół otrzymuje wyróżnienia na przeglądach piosenki studenckiej Yapa i Bazuna.

Po Giełdzie Piosenki w Szklarskiej Porębie w roku 1977 do zespołu dochodzą: Teresa Kaczmarek, Stanisław Rogowski i Jolanta Szczerbik, a następnie Kuba Chmielewski, Kazimierz Nowiński i Wiesław Zyk. SETA ma już w swym repertuarze wiele własnych piosenek, chętnie sięga również do tekstów klasyków poezji polskiej. Jej znakiem firmowym są ciekawe aranżacje i charakterystyczne brzmienie gitar. W roku 1978 nawiązuję się współpraca z Andrzejem Wierzbickim. Piosenek przybywa, a w roku 1979 zespół wygrywa wszystkie przeglądy piosenki studenckiej i turystycznej: m.in. Yapę, Giełdę w Szklarskiej Porębie, Bakcynalia, a na Bazunie wyśpiewuje Rajdową Piosenkę Roku ("Zimowy wiatr"). W maju roku 1980 zespół bierze udział w Rejsie Zwycięstwa i w Szczecinie gra ostatni koncert.

SETA nie pojawia się na scenach przez wiele lat, ale wśród wiernej publiczności i wielbicieli piosenki turystycznej i studenckiej wciąż żyją piosenki SETY. "Modlitwa wędrownego grajka", "Wody tatrzańskie", "Zachód", "Październik", "Beskid", "Ballada o św. Mikołaju", "Przerwa w podróży" – to tylko niektóre tytuły... W roku 1989 powstaje płyta "Idę w góry cieszyć się życiem", na której znajdują się archiwalne nagrania przebojów turystycznych oraz studyjne nagrania kilku piosenek SETY i AKT-Wrocław. Nagrania powstają w studiu w Jeleniej Górze, udział w nich biorą niektórzy członkowie wspomnianych zespołów, a cały projekt jest pomysłem Adama Drąga.

Na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku na scenach studenckich (zwłaszcza w Szklarskiej Porębie) ponownie zaczynają pojawiać się piosenki SETY i Andrzeja Wierzbickiego w wykonaniu zespołu, którego skład, bardzo zresztą zmienny, wywodzi się z takich grup, jak: SETA, AKT-Wrocław, Małolepsi, FART. Repertuar zostaje wzbogacony utworami tych właśnie grup (m.in. "Hulajnoga" autorstwa Ryszarda Żarowskiego czy "Niezapominajka" Krzysztofa Szczuckiego). Zespół występuje jako gość na Yapie i Bazunie. W sierpniu 2002 roku na Giełdzie Piosenki w Szklarskiej Porębie ma miejsce niezwykły koncert "Seto-lecia SETY", którego gośćmi są m.in. Wolna Grupa Bukowina, SDM, Bez Idola, Mikroklimat, Jerzy Filar i wielu innych, wspaniałych wykonawców, których co roku można spotkać w Szklarskiej. Koncert trwa do rana. Mamy nadzieję, że spełnią się najczęściej powtarzane życzenia "Sety lat!".

Z członkami zespołu Seta rozmawia Apolinary POlek

Chciałbym zapytać panów, ile lat już gracie w tym zespole, w podobnym przynajmniej składzie.
W takim jak teraz – niedługo, natomiast zespół powstał w 1976. Teraz funkcjonujemy troszkę inaczej – na zasadzie przyjaźni, z doskoku. Spotykamy się raz na jakiś czas, gramy, śpiewamy. Zasilili nas młodzi ludzie, nasze dzieci nawet.
Śpiewacie też piosenki Andrzeja Wierzbickiego.
Andrzej Wierzbicki śpiewał z Setą przez trzy lata, do czasu aż się całkowicie wycofał ze świata artystycznego.
No właśnie, co się z nim stało?
Tego nie wie nikt.
Są tacy, którzy mówią, że wiedzą, choć potem inni mówią coś innego...
To są plotki. Lepiej ich nie powtarzać. Andrzej Wierzbicki śpiewał z nami przez kilka lat, kilka piosenek zrobiliśmy razem od początku do końca, więc je teraz śpiewamy. Śpiewamy, bo lubimy, natomiast nie jesteśmy takim zespołem co jeździ na koncerty. Jesteśmy w zasadzie grupą przyjaciół, którzy chodzą po górach i sobie śpiewają.
Kiedy Seta powstała, nazywało się to wszystko piosenką turystyczną. Czy dziś ta nazwa jest dalej adekwatna?
Myślę, że tak. W naszym przypadku – tak. Różni ludzie próbowali definiować, czym jest piosenka turystyczna i nikomu się tak do końca nie udało, aczkolwiek piosenka turystyczna to jest taka piosenka, którą można zaśpiewać przy ognisku, w górach, na rajdzie, chociaż tych rajdów – z ubolewaniem stwierdzamy – jest już coraz mniej.
Dziś na rajdach śpiewa się przy ognisku Ich Troje, Hey itd. To jest też piosenka, którą da się śpiewać przy ogniskach.
To już nie ma takiego klimatu. Przede wszystkim piosenkę turystyczną tworzyli amatorzy i ją wykonywali. To może być taka przybliżona definicja. Natomiast to, o czym mówisz, to są rzeczy robione przez profesjonalistów. My też parę takich piosenek śpiewamy sobie przy ognisku. Nie jesteśmy zakodowani tylko na piosenkę turystyczną. Śpiewamy czasem Seweryna Krajewskiego, Skaldów...
Czy coś z tego, co gracie na „W górach...” czy na Giełdzie Piosenki w Szklarskiej Porębie można zakwalifikować jako nowość?
Nie. Ja ułożyłem ostatnio piosenkę, ale żaden z naszych kolegów jej jeszcze nie słyszał.
Czyli przede wszystkim wspieracie to, co już jest.
Tak. A tego jest dość dużo.

Wrocław, 23 XI 2003 r.

Zdjęcie w nagłówku pochodzi z artykułu Jarosława Dobkiewicza, zamieszczonego na stronie e-beskidy.com, autorami zdjęć są JD i PK