Od razu czuję ogromną zmianę kulturową. Ulice są pełne ludzi na motorach, które otaczają pojedyncze samochody i jakimś niesamowitym zbiegiem okoliczności, mimo że zawsze wszystko mija i omija się na milimetr, to jednak się omija bez żadnych kolizji. Jazda na motorze jest super. Ja jadę z Leonidem, a Houda (koleżanka z Maroka) z Irą. Jedziemy tak ze 20 minut - dookola widać rożne stragany, czuć egzotyczne zapachy. No i w końcu dojeżdżamy do miejsca, gdzie mieszka Leonid. Wynajmuje on malutki pokój z pomieszczeniem wielkości małej toalety, gdzie jednocześnie jest prysznic. Dla nas jest troszkę miejsca na podłodze, ale czego nam więcej potrzeba :) Jedziemy coś zjeść, jako że Ira wrócila już do domu, to jedziemy we trójkę na motorze (tu to nic dziwnego). Leo, jako że mówi już dobrze po tutejszemu, to wypytuje o wszystko i zamawia mi wegańskie jedzonko. Najfajniejsze jest tutejsze tofu i placek z zasmarzanej cieciorki :) Potem wracamy, chwilkę rozmawiamy i idziemy spać. Tu jest bardzo ciepło, ale znacznie chłodniej, niż w płn. Australii i przynajmniej nie jest duszno - dla mnie super temperatura :)
piątek, 11 listopada 2011 12:00
Indonezja
Dział:
Podróże Wgórka
Skomentuj
Upewnij się, że pola oznaczone (*) są wypełnione.
W treści wiadomości możesz używać podstawowych znaczników HTML.