sł. i muz. Łza
Na Beskid spadł siwy smutek
Smutno się chylą krzyże przydrożne
Dróg kopyta piaskowcem podkute
I patrzą na mnie kapliczki nabożne
Ta z którą przez łąki chcę brodzić
Uściskiem żegna mnie błahym
Nie mam po co już do niej przychodzić
Dla kogoś innego jej włosów baldachim
Na stacji czas zegar przekrzywia
Powoli przetaczają się marzeń wagony
Zielona lokomotywa
Pociągnie w horyzont Beskid stęskniony
Gdzieś w trawach znalazłem monetę
Srebrne szczęście za 10 groszy
Straciłem ukochaną kobietę
Moje szczęście śpi wśród bezdroży
Ta z którą przez łąki brodziłem
Uśmiechem żegna mnie złotym
Na szybę łzy spadają pochyłe
Na 300 kilometrów tęsknoty
Gdzieś w trawach znalazłem monetę
Srebrne szczęście za 10 groszy
Wrócę przytulić ukochaną kobietę
Nasze szczęście śpi wśród bezdroży
Smutno się chylą krzyże przydrożne
Dróg kopyta piaskowcem podkute
I patrzą na mnie kapliczki nabożne
Ta z którą przez łąki chcę brodzić
Uściskiem żegna mnie błahym
Nie mam po co już do niej przychodzić
Dla kogoś innego jej włosów baldachim
Na stacji czas zegar przekrzywia
Powoli przetaczają się marzeń wagony
Zielona lokomotywa
Pociągnie w horyzont Beskid stęskniony
Gdzieś w trawach znalazłem monetę
Srebrne szczęście za 10 groszy
Straciłem ukochaną kobietę
Moje szczęście śpi wśród bezdroży
Ta z którą przez łąki brodziłem
Uśmiechem żegna mnie złotym
Na szybę łzy spadają pochyłe
Na 300 kilometrów tęsknoty
Gdzieś w trawach znalazłem monetę
Srebrne szczęście za 10 groszy
Wrócę przytulić ukochaną kobietę
Nasze szczęście śpi wśród bezdroży
C7+ a
e G6
e G6