Usiądź przy mnie
na krześle niebieskim,
pobujamy razem w obłokach.
Będzie trochę jak w filmie czeskim,
nikt nic nie wie
a kogoś ktoś kocha.
Posiedź ze mną
w niebieskim oknie,
cóż to szkodzi, że pada majowo,
że bzu fiolet na deszczu moknie,
w sercu błękit
rozkwita na nowo.
Maj kojarzy się z wybuchem zieleni, ale "zakwita" też lazurem nieba a co za tym idzie, niebieskimi szybami, niezapominajkami, błękitem szczęśliwych oczu. Dużo takich zaproszeń wszystkim czekającym.
WUKA
Tarninowe ciernie na skroni,
białobrzoze ręce,
a w dłoni kij sękaty
przyjaciel wędrowca.
Wyruszyłeś na szlak
ze stajenki,
zatrzymałeś wśród
pagórków Łopienki,
Chrystusie Bieszczadzki.
Trudna droga Cię czeka,
lecz wciąż idziesz
szukając Człowieka
co się zgubił.
Pięknych spotkań na szlakach, odnalezienia zgubionych ścieżek, rodzinnych Świąt.
Wtedy napisałam:
Ktoś dom pożegnał
klamki dotykiem.
Cicho obiecał
"nie teraz, jak wrócę".
Wybaczyć chciał
i książki oddać
w przyszłym tygodniu,
który boli już teraz
tych co zostali.
Myślę, że w obliczu wielkiego bólu, nadmiar słów nie jest potrzebny!
Początek każdego roku przynosi nam zewsząd życzenia spełnienia marzeń, realizacji planów, szczęścia. Dla mnie, zdecydowanie dużo zasadniej, to właśnie wiosna jest takim "starterem" nowej nadziei na odmianę.
Nadzieja.
Coraz częściej pod dywan
zamiatamy marzenia,
drżąc niepewnie jak liście
na wietrze.
Choć tak trudno uwierzyć
w możliwości spełnienia,
to nadzieja kołacze się jeszcze,
że kiedy wiosną sił przybędzie,
w skrzynkach zapłoną pelargonie,
znów wystawimy do słońca twarze
i znów spotkają się nasze dłonie.
(z tomiku "Zawrócić")
Kalendarzowa ale jest. Powitana na uroczym festiwalu poetyckim w Katowicach. Szepcze zielonością, nieśmiałej jeszcze trawki pod parkowymi drzewami. WIOSNA! To dlaczego tytuł "Michniowiec"? To mój najukochańszy bieszczadzki zakątek, za którym tęsknię nieustannie a wiosną najbardziej. Jesień i zimę przeczekuję cierpliwie ale wiosną już prostuję skrzydła. Nie znacie? Szkoda! Warto poszukać na mapie. A tymczasem ....
w Michniowcu zawraca droga
i pamięć
przysiada obok kapliczek
wie gdzie były dziury
w gładkim teraz asfalcie
pachnie narcyzami
przed majowym nabożeństwem
i świeżym chlebem
na wozie o drewnianych
szprychach
( z tomiku "Zawrócić")
w Michniowcu
Przykucnął na chwilę księżyc
między doniczkami,
w sieć firanki zaplątał
swoje srebrne włosy,
patrzył na mnie zuchwale
tysiącami oczu
osiadłej na szybach
lodowatej rosy.
Potem ruszył bez słowa
w wytyczoną drogę,
na chwilę jeszcze zerknął
przez daszek dziurawy,
trochę współczuł,
że usnąć nie mogę
i potoczył po niebie
w cieniu chmurnej nawy.
(z tomiku "Nocne niebo śpiewa aniołami")
Stacyjki.
Mleczem zarosły tory kolejki,
która woziła marzenia.
Jak przykurzone, puste butelki
okna stacyjek, bo w nich od dawna
zupełnie nic się nie zmienia.
Czasem coś muchom zabrzęczeć każe,
wiatr ruszy pajęczą siatką,
nie słychać gwaru w dworcowym barze,
po rdzą pokrytych zaspanych szynach
koła nie toczą się gładko.
Już po marzenia się nie wybiera
podróżny z walizką w kratkę,
a ta, co podobno ostatnia umiera,
z wełnistym dymem już się rozwiała
nadzieja - ta głupich matka.
Każde przemijanie napawa mnie smutkiem. Pozdrawiam. WUKA.