Grupa Pelton
Skład zespołu: - Bartosz "Pelton" Zalewski - Jarek Fojgt - Agnieszka Biniek - Tomek Jarmużewski |
Dyskografia: - W drodze do marzeń Składanki: - W górach... cz. IV |
MP3: Dopóki Jak wiatr Wietrze |
Zespół obecnie niestety w zawieszeniu, przez co rzadko, dający się usłyszeć na żywo. Założony przez Bartka „Peltona” Zalewskiego oraz Tomka Jarmużewskiego. Wyciszona osobowość sceniczna Bartka i jego poetycka wrażliwość plus aranżacyjna sprawność Tomka oraz profesjonalizm towarzyszących im muzyków, zaowocowały jednymi z najwybitniejszych utworów spod znaku „W górach jest wszystko co kocham” - czego dowodem fakt, że często słychać je przy ogniskach na szlaku. Efektem tej współpracy jest doskonała płyta – szkoda że tylko jedna, jak dotąd.
Z Peltonem rozmawia Apolinary POlek
- Dlaczego nazywasz się Pelton?
- Bo tak mnie nazywali od dzieciństwa. Również rodzina. Nie wiem dlaczego. Nikt nie wie.
- A jak nauczyłeś się grać na tym wszystkim, na czym grasz?
- Sam. Powoli, w różnych stylach muzycznych.
- Od jakiego instrumentu się zaczęło?
- Zaczęło się od akordeonu. Później były klawisze, gitara, perkusja, bas i znowu gitara.
- Już nie grasz na akordeonie?
- Nie.
- Kiedy się poznaliśmy, grałeś na bongosach. Nie słychać ich już nigdzie...
- Nie mam za bardzo gdzie grać i chyba nie najlepiej mi to wychodzi.
- A co wychodzi ci najlepiej?
- Nie wiem co mi najlepiej wychodzi. Nie jestem w stanie tego określić.
- To dlaczego akurat gitara i bas w tej chwili?
- Nie wiem. Bas jakoś zawsze mnie kręcił, a gitara – jeszcze bardziej.
- Jakie predyspozycje do muzyki, którą grasz, są najważniejsze?
- Zdecydowanie poczucie rytmu, tempa.... wiele. Wyobraźnia muzyczna...
- A jeżeli chodzi o piosenkę poetycką i turystyczną?
- Wydaje mi się, że jedyne, co różnicuje ten styl to wrażliwość wykonawcy i ludzi, którzy tego słuchają. Powinni być obdarzeni większym stopniem wrażliwości.
- Jak trafiłeś w krąg tych ludzi?
- Hmm... Chyba przypadkiem, ale sam już nie wiem jak to było. Przez SDM generalnie, niestety.
- Czemu „niestety”?
- Teraz już jakoś nie podchodzi mi nie tyle ich muzyka, ile to, co się dzieje wokół nich.
- W takim razie, jeśli dużo szumu działoby się wokół ciebie, odszedł byś od tego?
- Raczej nie. Jestem w stanie postawić się w ich sytuacji i zrozumieć, natomiast niekoniecznie muszę to lubić.
- Czy gdybyś miał nieograniczoną ilość czasu, jeździłbyś na wszystkie imprezy związane z tą piosenką? Czy masz jakieś wybrane?
- Jeździłbym jak najwięcej. Może nie na wszystkie, ale na pewno na te, które są już przeze mnie sprawdzone.
- Na przykład?
- Zdecydowanie Szklarska (Giełda Piosenki w Szklarskiej Porębie – przyp. POlek), Bazuna, Yapa... trudno powiedzieć co jeszcze. To są, powiedzmy, największe standardy.
- Na ile jest ważna dla ciebie muzyka jako taka, w oderwaniu od tekstu?
- Wydaje mi się, że w muzyce są moje emocje. Dzięki niej mogę odzwierciedlić to, co czuję. To się tyczy również słów.
- Często porównujesz się z innymi wykonawcami i autorami?
- Raczej nie. Widzę czasem podobieństwa, ale są one zupełnie przypadkowe. Zazwyczaj dostrzegam je już po fakcie. Nie staram się na nikim wzorować. Czasami łapię jakieś pomysły, zagrywki, czy coś w tym rodzaju, ale chyba tylko podświadomie. Nie wykorzystuję.
- A czy kręcą cię wyścigi, jakimi przecież są konkursy?
- Wydaje mi się, że powinna następować równowaga pomiędzy wyścigiem i walką o jakieś tam miejsca a wspólnotą tych, którzy przyjeżdżają, dobrą zabawą i generalnie kontaktami z ludźmi, bo przecież o to w tym wszystkim chodzi.
- Czy tak jest na którymś konkursie, w którym brałeś udział?
- Generalnie chyba na wszystkich. Z tym, że nie wśród wszystkich wykonawców.
- Czy chodzisz po górach?
- Ba! Pewnie!
- A gdzie szczególnie?
- Wszędzie gdzie są góry, a najbardziej Beskidy, Tatry i Sudety.
- Czy masz jakieś ulubione miejsce, gdzie spędzasz tam czas?
- Na pewno jest kilka miejsc. Są porozrzucane po różnych górach.
Wrocław, 22 XI 2003 r.
Przez cztery miesiące sporo się zmieniło, więc znowu POlek rozmawia z Peltonem.
- Najpierw grałeś z Brzmieniem Ciszy, potem z Brzmieniem Ciszy i jako Pelton, potem grałeś tylko jako Pelton, a teraz jako Pelton i Szfagruff Hur. Jak to było, co i dlaczego?
- Z Brzmieniem Ciszy skończyłem współpracę jesienią. Później była chwila samotności, a w końcu postanowiliśmy z kilkoma przyjaciółmi stworzyć formację specjalnie na Yapę.
- Brzmienie Ciszy nie odpowiadało ci klimatem?
- Nie, po prostu wydawało mi się, że współpraca powinna ulec zakończeniu. Tak po prostu.
- Na płycie Brzmienia ukazało się kilka twoich wspaniałych piosenek. Mam nadzieję, że nie skażesz ich na zapomnienie?
- Na razie od nich odpoczywam. Nawet nie dlatego, że zrezygnowałem ze współpracy z Brzmieniem Ciszy. Chyba mam przesyt tymi piosenkami. Myślę, że kiedyś jeszcze je wspomnę.
- Jako solista radziłeś sobie nieźle – nagrody, wyróżnienia itd... I co? Źle brzmiało? Nie podobało się?
- Lubię występować z większą ilością osób. Z kilkoma. Takie brzmienie mi się bardziej podoba.
- Szfagruff Hur jest grupą przyjaciół?
- Tak. Formacją grupy przyjaciół.
- Jeden tylko nowy człowiek się w tej formacji pojawił...
- To Żołnierz. Reszta to Łukasz z grupy Na Bani i Tomek Jarmużewski (Zgórmysyny).
- I to taki zespól na chwilę? Co planujecie?
- Nie wiem. Nic nie planujemy. Będziemy sobie razem grywać przy okazji.
- Twoje piosenki?
- Chyba tak. Na pewno.
- O co by cię tu jeszcze zapytać...
- Nie pytaj. :-)
- Przyznałeś się ostatnio konferansjerowi do swojego nazwiska. Czy to jest jakiś krok ku rozsławianiu rodu?
- Nie, zupełnie nie. To przypadkiem wyszło, nawet nie wiem dlaczego użyli go zamiast mojej ksywy.
- ...która nie wiadomo skąd się wzięła.
- Już wiem skąd się wzięła.
- O!
- Ostatnio siostra powiedziała mi, że „Pelton” wziął się z czasów dzieciństwa, kiedy bawiliśmy się razem. Wymyślały z naszymi kuzynkami obcojęzyczne imiona dla wszystkich. Nikt nie wiedział jak nazwać mnie, jako że nazywam się Bartosz. Postanowiły więc, że Bartosz w jakimś tam obcym języku będzie brzmiał Pelton.
Łódź, 13 III 2004 r.
Zdjęcie w nagłówku: Pluszcz & ChickuYesKiezSirumem
Skład zespołu: - Piotr Podgórski - Mariusz Łuszczkiewicz - Jacek Kasprzycki - Piotr Ciastoń - Paweł Solecki - Artur Bolon |
Dyskografia: - Z Aniołami (2005) - Muzyko! (2010) |
MP3: Z Aniołami (Z Aniołami) Słońce brzuchate (Muzyko!) Z wolna słowom (Muzyko!) |
Zespół powstał w 1996 roku, jego egzotyczna nazwa oznacza w języku armeńskim "kocham cię". Specjalnością YesKiezSirumem są muzyczne eksperymenty, mieszanie folkowych i rockowych rytmów z różnych kultur. Klimat tworzy specyficzne instrumentarium – obok gitar, basu, pianina, akordeonu oraz perkusji brzmią również instrumenty tradycyjne takie, jak flety, duduk, trąbita, darabuka, melodica i fagot.
Żywy charakter muzyki wcale nie przekreśla jej wartości poetyckich, wręcz przeciwnie – użyte w charakterze słów wiersze Belona, Tetmajera i Leśmiana zyskują zupełnie nowe, magiczne brzmienie. Uwagę zwracają odniesienia do najważniejszych wartości chrześcijańskich i ogólnoludzkich. Najbardziej znanym utworem YesKiezSirumem jest niewątpliwie "Nie będę się więcej bał, Anioły wokół mam".
Małżeństwo z Rozsądku
skład zespołu: |
Dyskografia: |
MP3: |
Bartek Zgorzelski
Bartek Zgorzelski wśród wykonawców zaproszonych do udziału w koncertach "W górach jest wszystko co kocham" zajmuje szczególne miejsce - bo choć sam nie śpiewa (na koncertach) to jest ich, jeśli można tak powiedzieć stałym i ważnym filarem. Jako konferansjer stworzył swój własny i niepowtarzalny styl, bardzo doceniany przez zapraszanych artystów, jak i zgromadzoną na sali publiczność. Można śmiało powiedzieć, że bez jego budowania atmosfery na koncertach byłyby one o wiele uboższe i mniej ciekawe. Trudno nam dziś wyobrazić sobie koncerty "W górach..." bez Bartka. Warto dodać, że jako jedyny konferansjer był z nami w każdym mieście do którego zawitał Projekt.
Zdjęcie w nagłówku: Ziuta
Bez Zobowiązań
Skład zespołu: - Grzegorz "Śmiały" Śmiałkowski - Robert Marcinkowski |
Dyskografia: - Szałasolot (2010) |
MP3: Róże na tapecie Szałasolot Uwielbiam przełęcze Robert Marcinkowski: Coś Huragan Idzie Grześ Powrót pociągiem |
Ten rzeszowsko-krakowski zespół jest częstym bywalcem płyt wydawnictwa "W górach jest wszystko co kocham". Jego skład tworzą obecnie Grzegorz "Śmiały" Śmiałowski – znakomity gitarzysta oraz Robert Marcinkowski – krakowski poeta.
"Bez Zobowiązań" to przede wszystkim charakterystyczny, oryginalny styl. Poezja drży tutaj w takt gitarowych nut, niebanalne kompozycje karmią do syta muzyką i wersami strof. Nazwa zespołu mówi sama za siebie – mamy tu do czynienia z luźną grupą górskich przyjaciół, którzy od czasu do czasu ubarwiają koncerty urokliwymi pieśniami.
Tom Borkowski określił ich jako: Dwie wielkie, artystyczne osobowości. Dwa filary zespołu, którego piosenki od lat towarzyszą wędrowcom na górskich szlakach, acz trudno je było dotąd zabrać ze sobą do domu. Robert Marcinkowski – człowiek renesansu; poeta, muzyk, architekt, rysownik, fotografik, nieprzeciętnie utalentowany w każdej z tych dziedzin. Grzegorz Śmiałowski – znakomity gitarzysta, oryginalny kompozytor, świetny wokalista, górski przewodnik, z wyboru bieszczadnik, w górach poszukujący sensu życia. Z połączenia ich wrażliwości, przy pomocy duchem pokrewnych przyjaciół, powstała ta długo oczekiwana płyta. Już za chwilę przekonacie się, Drodzy Słuchacze, że warta była tego czekania. Niech te słowa i ta muzyka będą dla Was inspiracją, jaką były dla tych, którzy mieli okazję spotkać się z nimi wcześniej.
Z Robertem Marcinkowskim rozmawia Apolinary POlek
- Co się stało z zespołem Bez Zobowiązań?
- Ojczyzna wymaga obrony i – oby Śmiałemu pancerz silnym był w obronie ojczyzny w Bośni...
- A jak wróci?
- Jak wróci, to oczywiście – będą nagrania, dużo gitarowania i dużo chodzenia po górach.
- Czyli nic się nie skończyło!
- Oczywiście, że nie!
- Fajnie! Czy nadal będziesz rozwijał jednak swoją działalność solową?
- Jedno drugiemu nie przeszkadza. Śmiały nie pisze tekstów tylko muzykę, w związku z czym na naszych wspólnych płytach dominuje jego muzyka. W pierwszej edycji „W górach jest wszystko co kocham” jego kawałki wyraźnie wygrywają, ja mu robię chórki i drugą gitarę. Natomiast na koncertach, ponieważ moje piosenki nie są związane z Harasymowiczem, tworzą coś w rodzaju przerywników. A tutaj, ponieważ nie jest to wieczór typowo poświęcony Harasymowiczowi, pozwalam sobie wystąpić.
- Czy określiłbyś się mianem barda czy tourist singera?
- Ja najbardziej czuję się nie wykonawcą, ale autorem tekstów albo muzyki. Nie jestem muzykiem i nie mam predyspozycji wokalnych.
- Ale bisowałeś dziś, bisowałeś na koncercie w Krakowie...
- Różne rzeczy się dzieją. Powiedzmy, że poczułem się dowartościowany jako autor.
- A jakbyś opisał styl swoich piosenek komuś, kto jeszcze ich nie słyszał, a mógłby się zainteresować?
- Teksty wygrywają z muzyką, a wśród muzyki bliskie mi są rzeczy odrobinę bluesujące. Takie, które są rzadziej grane w górach. Blues nie jest muzyką górską. U mnie – jest.
- Czyli bardziej „poezja śpiewana” niż „piosenka poetycka”?
- Chyba tak. Teksty są ważniejsze i powstają najpierw jako wiersze. Dopiero później stają się piosenkami.
- Gdzie można usłyszeć Twoje piosenki poza koncertami „W górach...”?
- W Dworku Białoprądnickim w Krakowie i w innych miejscach, gdzie ilustruję piosenkami występy innych autorów z poezją.
- A sam nie dajesz recitali?
- Z rzadka.
- A nie na żywo? Czy istnieją jakieś składanki, płyty?
- Nie mamy takich płyt z ZAiKSem i hologramem. Istnieją zarejestrowane piosenki. Nie handlujemy nimi, tylko rozdajemy znajomym.
- Czy piosenkami tego typu da się zarobić na chleb?
- Ja sobie takiego celu nie stawiam. Raz w czas rzeczywiście robiłem coś takiego z wierszami. Zostawiałem stertę tomików i wracałem z kapeluszem różnych datków. Ale to nie jest działalność specjalnie zarobkowa i prawie wszyscy traktują to amatorsko.
- Co zatem robisz zawodowo?
- Jestem nauczycielem na wydziale architektury w Krakowie. Poza tym projektuję.
- A bywasz jeszcze Pod Niemcową w Beskidzie?
- Staram się. Kiedy tylko mogę, staram się bywać w wielu miejscach w Polsce.
Wrocław, 22 XI 2003
Zdjęcie w nagłówku, koncert promujący płytę Szałasolot, WPKS, Wrocław 2010, fot. M. Wajnchold
Siudma Góra
Skład zespołu: - Zbigniew Siudy - Agnieszka Kalisz - Aleksandra Gugula - Krzysztof Stroiński - Michał Matuszewski - Tomasz Fojgt |
Dyskografia: - Daleko do gwiazd (2010) |
MP3: Pogoda Jesienna ucieczka (fragm.) Dedykacja Złotygrosz |
W tej grupie lider jest aż nadto widoczny. Zbyszek „Siudmy” Siudy okazał się być prawdziwym „zwierzęciem estradowym”, z łatwością przenosząc publiczność od salw śmiechu podczas zapowiedzi piosenek ku refleksji i wzruszeniu podczas ich grania. Wsparty przez grono niezwykle utalentowanych muzyków – w większości przyjaciół z gór i rodzinnego Śląska – ujawnił po latach występów w cudzym repertuarze nieprzeciętny talent kompozytorski i poetycki. Zespół równie dobrze czuje się w piosence turystycznej czy poezji śpiewanej, jak w irlandzkim folku.
Tomasz Jarmużewski
skład zespołu: - Tomasz Jarmużewski - Agnieszka Biniek - Marcin Chatys - Mieszko Stanisławski - Kamil Barański - Stanisław Szczyciński |
Dyskografia: - Marzeń zdarzanie (2010) |
MP3: Połoniny traw Agnieszka Biniek Kołysanka niespełniona (Lublin, XII 2006) |
Często można go spotkać na górskich szlakach – właściwie nie sposób się po nich poruszać, by nie usłyszeć gdzieś jego gitary. Twórca ciekawej inicjatywy artystycznej - Turystycznej Awanturki Muzycznej, będącej swego rodzaju fenomenem w środowisku piosenki turystycznej. Znany także z takich projektów jak zespół Zgórmysyny czy Grupa Pelton. Stale eksperymentujący i wchodzący w coraz to nowe brzmienia. Swoje autorskie aranżacje lubi wykonywać z udziałem zaprzyjaźnionych muzyków.