Dochodzę do wniosku, że piosenek Oli, a zwłaszcza jej samej nie da się nie lubić. Słuchając jej niedawno, po raz pierwszy w swoim życiu na żywo, podczas koncertu w malutkim zaczarowanym Śremie zdałem sobie z tego sprawę. I nawet gorący, wręcz tropikalny upał panujący na sali widowiskowej, nie zachwiał w żaden sposób mojej i chyba innych widzów pozytywnej oceny jej występu. Ale do rzeczy, żeby się niepotrzebnie nie rozgadywać na tematy poboczne. Ola zaczęła swój recital od najbardziej chyba znanej autorskiej piosenki – KONCERT. Zapewne część z Was ją dobrze zna, albo przynajmniej kojarzy z repertuaru Starego Dobrego Małżeństwa. Z grupą tą spędziła kilka lat muzycznych lat wędrówek.
„W kołnierz wtulam twarz, chowam się przed miastem
jego cienie żłobią w mojej twarzy wąwóz…
Będę koncert grać ten na trąbkę i skrzypce….”
Jest to zapewne jedna z piosenek, na której się wychowało całe turystyczno – gitarowe pokolenie.Sam miałem okazję grać ją wielokrotnie dla siebie i przyjaciół na rajdach, nucąc magiczne słowa. W okresie pierwszych własnych muzycznych poszukiwań wpadło w mi w ręce zupełnie przypadkowo kilka kaset – archiwalnych nagrań z YAPY. Słuchałem ich wtedy jak i wielu innych nagrań z zainteresowaniem i nieodpartą chęcią posłuchania na żywo. Wśród tych nagrań znajdował się prawie kompletny piękny koncert Oli. Na samej YPIE wtedy jeszcze nie byłem, pojechałem tam dopiero po kilku latach, kiedy to Ola już chyba miała przerwę w występach. Sam zacząłem grać i występować. Kaseta z jej piosenkami zakurzyła się i został odłożona gdzieś do pudełka. Zaczęły rządzić płyty kompaktowe. Piosenki zostały w głowie, gdzieś tam głęboko ukryte jak np. ta:
„Mała Zuzanna lubi ptaki
I kasztany nie tylko jesienne
Kiedy gubią jeże zielone
I zdejmują rude suknie na słoty…”
Ciekawe czy Zuzana lubi jeszcze kasztany ? To było w końcu kilkanaście lat temu... W ubiegłym roku miałem okazję poznać Olę na Festiwalu KROPKA w Głuchołazach, na którym występowała z zespołem „Do Góry Dnem.” Była też z nią „Mała Zuzanna”. Chyba już nie taka mała - czas w końcu płynie do przodu to rzecz pewna.
Ale piosenki Oli są ciągle prawdziwe i piękne. Dlatego bardzo się ucieszyłem, gdy po kilkunastu latach miałem wreszcie okazję posłuchać je na żywo. Warto było czekać. Jak przed laty na archiwalnym nagraniu, w ciszy popłynął głos Oli. Gitara pięknie niosła zaczarowaną melodię. Bo przecież znowu grała koncert - ten na trąbkę i skrzypce… aby łyżką światła rozweselić to wszystko” Jak dawniej. Prawdziwie szczerze bez żadnego niepotrzebnego nadęcia, dając oczarowanym słuchaczom to co trzeba. Opowieść o sobie, swoich pragnieniach, wędrówkach - ubranych w proste, zwykłe a jakże piękne słowa. I muzykę, która płynęła prosto do serca słuchacza.
Jeśli będziecie mieli tylko okazję, powędrujcie wraz z Olą w duchową przestrzeń muzyki i słowa. Polecam!
WSZ.
PS.
Płyty z piosenkami Oli są do nabycia między innymi na sklepiewgorach.pl. A teksty akordami - dla aktywnych wyszperałem np. na Jęternetowej Bacówce Kuby: http://www.jhj.ckp.pl/Songs/Poetry/OlaKielb/OlaKielb.html